„Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego dał … ”
Stworzenie świata i człowieka na obraz i podobieństwo Boże, jest udzieleniem się bezmiaru Bożej miłości, której nigdy do końca na tej ziemi nie pojmiemy. Ale w najważniejszej formie miłość Boża ku nam objawiła się w Słowie Przedwiecznym, które Ciałem się stało i mieszkało między nami. To była Największa Miłość! Skonkretyzowała się ona w Bogu Człowieku, w Jezusie Chrystusie, pod sercem Matki ziemskiej, którą właśnie dlatego nazywamy Matką Pięknej Miłości. W Niej została umieszczona najpiękniejsza Miłość Ojcowa – Jezus, który jest Miłością. Mówiąc: Matka Pięknej Miłości, mamy na myśli nie tylko przedmiot miłowania, ile stan posiadania Miłości, Maryja posiadała w pełni Boga Człowieka, Miłość z Miłości, Wysłannika Ojcowej Miłości do dzieci Bożych.
Teraz można by się zagłębić w rozważania bez końca nad niezwykła tajemnicą – ogromu miłości przekazanej światu. Jezus, to jest przecież Syn Umiłowania Ojca. W Nim wyraża się w pełni stopień Miłości Ojca. „Tak Bóg umiłował świat…” Tak! Aż tak „… że Syna swego dał”.
Prośby ludów i prorocze wołanie: „Niebiosa, spuśćcie rosę z góry, a obłoki niech zleją z deszczem Sprawiedliwego”, spełniły się. Bóg udzielił się światu w najwyższym wymiarze przez Miłość swoją.
Aby ją umieścić należycie, wybrał … Kogo?! Może kogoś z Syjonu, skąd wznosiły się od wieków dymy ofiarne? A może kogoś z pałaców Heroda, z wielkich i możnych tego świata? – Nie! On wybrał skromne, ubogie, nikomu nieznane … Dziewczę. I to jeszcze z Nazaretu? /J 1, 46/. A jednak … W Dziewczęciu z Nazaretu poczęła się Sama Miłość z Ojcowskiej Miłości. W wersecie na Komunię Mszy roratniej, śpiewamy: Ecce Virgo concipiet”. – „Oto Panna pocznie …”, aby już nikt nie miał wątpliwości, że To, co jest w Niej, jest genetycznie od Ojca, tylko od Ojca, z Jego Wielkiej, nieskończonej Miłości. Maryja ma wspólnie z Ojcem jednego Syna. Jezus – to jest Ich Syn: Syn Boży i Syn Maryi … W ludzkiej postaci objawia się największa Boża Miłość.
Ku Ojcu … „ABBA, PATER, OJCZE!”
Ta Miłość od razu, od samego początku skierowana jest ku Ojcu „pars maior trahit minorem” – „część większa przyciąga mniejszą”, a Jezus Chrytusa, choć Bóstwem równy, Człowieczeństwem jest mniejszy od Ojca. Dlatego całym Człowieczeństwem i ustami swoimi woła „Abba, Pater, Ojcze!” W Nim i przez Niego, miliardy ust otwartych będzie wołało: „Ojcze Nasz …!” Chrystus zacznie to wołanie. I będzie naśladowany. Chrystus tak doskonale wszedł w naturę ludzką, tak nawiązał do tej „cząstki” miłości Ojcowej, którą w niej znalazł, że w Jego Człowieczeństwie odzywa się od razu naturalne dążenie ku wielkiej Miłości Ojca.
Jego miłość Bożo-ludzka jest najwspanialszą miłością, wzorem najdoskonalszego dążenia do Ojca. Chrystus jest Wzorem nie tylko, że cierpiał, umarł i zmartwychwstał, że odkupił człowieka, założył Kościół i stanął na czele Rodziny ludzkiej, ale przede wszystkim dlatego, że dąży do Ojca, prowadzi wszystkich na łono Ojca. Jest najpiękniejszą postacią miłości, pociąganej przez wielką, nieskończoną Miłość Ojca. Dlatego z kolei pociąga wszystkich: „A ja, gdy nad ziemię podwyższony będę, wszystko do siebie przyciągnę” /J 12, 32/. Do Kogo? Do Miłości Ojca!
Dlatego Chrystus jest Głową Rodziny ludzkiej, nas wszystkich, zrodzonych z Ojca, którym Ojciec udzielił cząstki swojej Miłości. Poprzez nią pociągani jesteśmy do Jego wielkiej, nieskończonej Miłości.
„Miłość na co dzień”, rozważania ADWENT, kardynał Stefan Wyszyński, 1985 r.