Jezus jest moim nauczycielem. Przemawia do mnie w szkole miłości słowem prostym, które przekonująco apeluje do mojego życia, i czynem skutecznym, które daje mi poznać Jego moc. Mam w tej szkole zdobywać mądrość życia i postępować w miłości. A przez to samemu stawać się nauczycielem. To z kolei nakazuje mi zachować pokorę i czuwać. Pokora potrzebna jest po to, aby twardo stąpać po ziemi, w świadomości, że zanim jako nauczyciel wezmę się do napominania grzesznych i pouczania nieumiejętnych, powinienem dostrzec własne słane słabości. Czuwanie natomiast jest po to, aby nie obierać sobie w życiu fałszywych nauczycieli, nie patrzeć bezkrytycznie na rzeczywistość przez medialne okulary. Jeśli każdego dnia będę konfrontował swoje wybory z jedynym Nauczycielem, wówczas będę gromadził w sercu skarby, które pomogą mi budować autorytet i spełniać misję nauczyciela.
Jezu, Ty jesteś cierpliwym nauczycielem, który uczy mnie mądrości. Daj mi, proszę, pokorne i czuwające serce, aby przebywała w nim Twoja mądrość i wydawała dobre owoce.